Wyjazd do Żagania 31.10.2010
Do Żagania wybrało się 60 kibiców Elany, początkowo trasa przebiegała
spokojnie raz z ogonem raz bez... Po przejechaniu około 200 km (okolice Śremu)
przy kolejnej zmianie wahadła nagle jakiś durny pies z drogówki postanowił
"zabłysnąć" i stwierdził, że autokar jest niesprawny i niezdolny
do ruchu (rzekomy wyciek oleju, brak jednego światła i coś tam jeszcze)...
Mimo protestu naszego, kryminalnych z Torunia i policjantów z radiowozu, którzy
"przejmowali" nas po wyżej wymienionym kretynie nie dało się nic
zrobić. Dziad się uparł i zabrał kierowcy dowód rejestracyjny, wystawił
mandat i wpisał, że autokar ma zakaz ruchu i trzeba go odholować! Nie musimy
chyba mówić, jakie było nasze wkurwienie, co ciekawe pozostali policjanci nie
mieli zastrzeżeń do stanu autokaru ale nie mogli nic zrobić bo tamten zabrał
dowód i sobie pojechał. Mimo iż do meczu było jeszcze ponad 3 godziny a do
przejechania ok 160 km nie mieliśmy jak dojechać do Żagania (staliśmy na
parkingu w lesie), bo nie było czym. Po kilku telefonach jakimś cudem udało
nam się załatwić zastępczy autokar ze.. Środy Wielkopolskiej a że do meczu
zostało 1,5 godz. postanowiliśmy jechać, chociaż na drugą połowę. Nowy
driver dawał radę, ale psy i tak postanowiły zrobić wszystko, żebyśmy nie
zdążyli na mecz. Po przejechaniu przez Śrem i Leszno zamiast jechać na Głogów
i dalej prosto do Żagania to w miejscowości Wschowa skierowali nas na Nową Sól
przez Sławę a tam mało, że był objazd to jeszcze na trasie dwa wiadukty,
pod którymi ledwo się zmieściliśmy. Po dojechaniu pod Nową Sól okazało się,
że nie ma już szans zdążyć nawet na 5 minut meczu, więc zawróciliśmy do
Torunia. Nie wiemy czyja to była decyzja, ale okazała się skuteczna i nie
dojechaliśmy do Żagania. Droga powrotna bez przygód i... bez policji.
Pozdrowienia dla obecnych i olać tych co nie są z nami - całe życie z
wariatami!