Górnik Wałbrzych - Elana Toruń 0:0 (0:0) 24.04.2013

W Wałbrzychu torunianie wykonali plan. Zdobyli bezcenny punkt. Ale mogli, a nawet powinni pokusić się o zwycięstwo. Młodzi gracze z Torunia nadal bowiem grzeszą brakiem skuteczności.

owinniśmy wygrać to spotkanie - mówił po końcowym gwizdku Bogusław Sokołowski, kierownik drużyny, niepocieszony z wyniku. - Tak słabo grającego Górnika nie widziałem dawno.
Boisko przeszkadzało

Trener Robert Kościelak zastanawiał się przed meczem, do jakiej gry ma namówić swój zespół. Zdecydował, że jego podopieczni będą prowadzili grę otwartą. Doświadczeni pomocnicy Adam Młodzieniak i Wojciech Świderek mieli za zadanie możliwie długo utrzymywać się przy piłce w środkowej strefie. Łatwo powiedzieć... Na taki "komfort” nie pozwałała kompletnie murawa boiska.

- To było klasyczne kartoflisko. W drugiej lidze nie przystoi rozgrywać meczów na takiej nawierzchni - relacjonował Bogusław Sokołowski.

Warunki do gry obie drużyny miały jednak podobne. Dlatego żadnej z nich nie udało się uzyskać jakiejś specjalnej przewagi. Gospodarze, o dziwo, nie forsowali tempa. Ich poczynania kreowała trójka zawodników: doświadczeni Morawski i Zinke oraz po prawej stronie młody Bartkowiak.- Marcin Wróbel naganiał się za tym młodzianem niemiłosiernie - skomentował trener Kościelak.

W pierwszej połowie żadnej z drużyn nie udało się stworzyć klarownej okazji. Kontry gospodarzy gracze Elany likwidowali w zarodku. Przyjezdni szukali natomiast rozwiązania w strzałach z dystansu; po uderzeniach Dawida Zamiatowskiego i Wró-bla piłka mijała jednak światło bramki.

Dwie "setki” Patryka

Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Goście z konsekwencją realizowali swój plan gry. Ten polegał na likwidowaniu akcji Górnika już w strefie środkowej boiska.

A jednak torunianie dwukrotnie doszli do klarownych sytuacji. Niestety, szczęście nie dopisało w nich Patrykowi Ciężkowskiemu. Najpierw napastnik uderzył minimalnie nad poprzeczką, w drugim przypadku wyszedł sam na sam z bramkarzem Jaroszewskim.

- Myślę, że Patryk stracił trochę głowę, zwyczajnie "zagotował się”. Mając otwartą przestrzeń uderzył tak, że futbolówka potoczyła się obok bramkarza obok... bramki. Inna rzecz, że temu uderzeniu nie sprzyjało boisko.

Już do końcowego gwizdka żadnej ze stron nie udało się stworzyć dobrej sytuacji. Dosłownie kilka minut przed zakończeniem gospodarze zmuszeni byli grać w osłabieniu, bo po dwóch żółtych kartkach do szatni powędrował Michalak.- Mamy za mało doświadczonych piłkarzy, żeby potrafili w końcówce rozwiązać mecz po naszej myśli - bronił zawodników opiekun Elany.

Niestety, w złym nastroju do Torunia wracał Rafał Więckowski. Piłkarz uderzony został w kolano, które nie tak w końcu dawno operowano. Dziś przejdzie szczegółowe badanie USG. Oby pomyślne dla podstawowego zawodnika.

/pomorska.pl/

<<< powrót