Unia Janikowo - Elana Toruń 3:1 (1:1) |
Gorzką pigułkę musieli w sobotę przełknąć sympatycy toruńskiej
Elany. Nasza drużyna przegrała bowiem w Janikowie 1:3 (1:1).
Torunianie zaprezentowali się słabo. Nie przypominali drużyny, która po rundzie jesiennej zajmowała 5. miejsce w tabeli. Nawet więcej - nie przypominali zespołu, który w lutym bez kłopotów ograł w sparingu pierwszoligowego Tura Turek. - Na pewno nie ustrzegliśmy się błędów, tego nie zamierzam ukrywać - mówi trener Wiesław Borończyk. - Ale powtarzam to, co mówiłem na konferencji prasowej. Duży wpływ na postawę naszej drużyny miał sędzia. Trudno normalnie grać w piłkę, jak nie wiadomo, co i kiedy może odgwizdać arbiter. Trener Borończyk zaskoczył już wszystkich przed meczem, kiedy wysłał do boju drużynę bez nominalnego napastnika. - Miałem pewną koncepcję, bo chciałem wygrać w Janikowie - dodaje. - Białorusini, którzy nie raz przesądzali jesienią o naszych zwycięstwach, mieli się pojawić na boisku ok. 60 minuty. I kiedy już byli po rozgrzewce i czekali na zmianę, „dostaliśmy” drugą bramkę - to też była kontrowersyjna decyzja sędziego, choć z drugiej strony nasza defensywa powinna też nieco lepiej zareagować. Białorusini weszli więc na boisko przy stanie 1:2, ale nie zmienili obrazu naszej gry. Podobnie, jak później Karol Bilski. Najmniej pretensji po tym meczu można mieć chyba do dwójki bocznych obrońców: Macieja Kowalczyka i Mariusza Woronieckiego, którzy zagrali w zastępstwie, za zawodników pauzujących za kartki. Obaj w miarę dobrze powstrzymywali szybkich skrzydłowych Unii, Piotra Nowosielskiego i Łukasza Kalinowskiego. - Może zabrzmi to trochę paradoksalnie, ale po porażce 1:3 faktycznie mam najmniej uwag do bloku defensywnego - uważa trener Elany. - Znacznie więcej pretensji zgłaszam natomiast po postawy naszych ofensywnych zawodników, którzy nie potrafili wziąć na siebie odpowiedzialności z wynik. W sobotę Elana podejmuje Zagłębie Sosnowiec. Do kadry wracają „kartkowicze”, a więc Marcin Wróbel i Rafał Loda. Niestety, wypada z drużyny Wiaczesław Zamara, który w niedzielę ujrzał czerwoną kartkę w meczu rezerw. Sędzia Grzegorz Sosnowski, prowadzący spotkanie Pomowiec - Elana II usłyszał, jak toruński pomocnik wypowiedział parę niecenzuralnych słów w swoim ojczystym języku i usunął go z boiska. /nowosci.com.pl/
|