Elana Toruń - Miedź Legnica 1:0 (1:0)

Elana Toruń - Miedź Legnica 1:0 (1:0)
1:0 Zamiatowski

Elana: Woźniak - Zamiatowski, Świderek, Kowalski, Wróbel - Loda -Charzewski (72, Grube), Atanacković, Czarnecki, Młodzieniak (65, Manelski) - Wierstak (90, Zamara)

Trwa świetna passa piłkarzy Elany. Nasza drużyna pokonała w sobotę na własnym boisku Miedź Legnica 1:0 (1:0).

To piąte zwycięstwo podopiecznych trenera Wiesława Borończyka z rzędu. Po tej wygranej nasi piłkarze nadal zajmują piątą pozycję w ligowej tabeli.

Sobotnia wygrana była ważna także z innego powodu. Komplet punktów żółto-niebieskich z trybun oklaskiwał bowiem tajemniczy gość z Japonii - według naszych informacji był to prezes jednej z firm, która ma swoją fabrykę w podtoruńskim Ostaszewie. Ta firma być może dołączy do grona sponsorów Elany.

Początek potyczki należał do miejscowych. Przyjezdni mieli problemy z wyjściem z własnej połowy. W dziewiątej minucie na strzał z dystansu zdecydował się Marcin Wróbel. Futbolówka po uderzeniu toruńskiego defensora przeleciała obok słupka. Chwilę później groźnie zaatakowała Miedź. Jednak strzał Marcina Orłowskiego obronił Kamil Woźniak.
Gol po rożnym
Gdy minął kwadrans gry było już 1:0. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Adama Młodzieniaka strzelał Arkadiusz Czarnecki. Futbolówkę na poprzeczkę sparował bramkarz Miedzi. Do piłki w polu karnym najszybciej dopadł jednak Dawid Zamiatowski i "główką" pokonał Mateusza Imianowskiego
- To była bramka z "niczego" - stwierdził golkiper Miedzi. - Chciałbym zobaczyć powtórkę tej akcji. Wydaje mi się, że popełniłem błąd i za późno wyszedłem do dośrodkowania.
Torunianie po zdobyciu gola stracili impet. Niewiele brakowało, aby podopieczni Wiesława Borończyka cieszyli się z prowadzenia tylko 180 sekund, bo po strzale Damiana Misana piłkę z linii bramkowej wybił Czarnecki.
Próby przyjezdnych
Początek drugiej odsłony zdecydowanie rozczarował. Żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej sytuacji do zdobycia gola.
Jako pierwsi zaatakowali żółto-niebiescy. W 62. minucie strzał Piotra Charzewskiego obronił bramkarz Miedzi. Odpowiedź gości była groźna. Najpierw po zagraniu Michała Żółtowskiego i nieporozumieniu toruńskich obrońców, bliski pokonania Woźniaka był Orłowski. Niespełna dwie minuty później "główka" Misana była minimalnie niecelna.
W końcówce meczu goście chcieli zmienić niekorzystny wynik. Jednak torunianie nie dali sobie odebrać kolejnej wygranej.
- W drugiej połowie zagraliśmy bardzo słabo - powiedział Dawid Zamiatowski, strzelec jedynego gola. - Na szczęście udało nam się korzystny wynik "dowieść" do końca potyczki i nasza zwycięska pasa trwa nadal.
(sp)

<<< powrót