Chemik Bydgoszcz - Elana Toruń 1:2 (1:0)

Bramki: 1:0 Wolski 45, 1:1 J.Maćkiewicz 64, 1:2 D.Nowak 73
Elana: Kryszak - Melnicki (żk), Warczachowski (żk), Malczuk, Sulecki (46, Kowalski) - Urbański, Hanczewski, Świderek, Dobek - J. Maćkiewicz (88, Drwięga), Nowak (90, Kukowski)

Elana odniósła trzecie z rzędu ligowe zwycięstwo na wyjeździe. W sobotę pokonał bydgoszczan 2:1. Zwycięstwo gości jest tym bardziej cenne, że zagrali słabiej, niż w ostatnich spotkaniach. Początek meczu nie był ciekawy. Gra toczyła się głównie w środku boiska. Pierwszy celny strzał oddał w 21. min Michał Zarembski. Przemysław Kryszak jednak złapał piłkę. W 29. min Wojciech Świderek podał do Dawida Nowaka, który jednak przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Chemika. Im bliżej było przerwy, tym groźniej atakowali gospodarze. Słabiej spisywali się boczni toruńscy obrońcy, Jakub Malczuk i Dariusz Melnicki, którzy przegrywali pojedynki z rywalami i dopuszczali do groźnych dośrodkowań. W bramce dobrze się spisywał jednak Kryszak, który m.in. w 34. min obronił strzał z 4 m Filarskiego. Dziesięć minut później bliski szczęścia był J. Maćkiewicz, ale posłał futbolówkę nad poprzeczką. I to się zemściło w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Po kolejnej wrzutce w pole karne toruńscy obrońcy nie zdołali wybić piłki. Przed bramką powstało zamieszanie, a najwięcej sprytu zachował Dariusz Wolski, który z bliska zdobył gola. Po zmianie stron toruńczycy zagrali lepiej. Przede wszystkim w obronie, bo nie dopuszczali już do groźnych sytuacji. W zasadzie tylko raz popełnili błąd. W 70. min Włodzimierz Korecki, po dośrodkowaniu z lewej strony ubiegł Malczuka, ale będąc 5 m przed bramką, fatalnie spudłował. Korecki mógł odzyskać dla Chemika prowadznie, bo sześć minut wcześniej, w zamieszaniu w polu karnym Chemika starszy z Maćkiewiczów silnym uderzeniem pod poprzeczkę z 3 m doprowadził do remisu. Strzelec gola zapoczątkował też w 73. min decydującą o losach meczu akcję. Podał piłkę do Nowaka, ten wbiegł w pole karne i mimo że był naciskany przez obrońców, technicznym strzałem nie dał szans bramkarzowi Chemika. Gospodarze próbowali odrobić straty, ale dobrze kierowana przez Roberta Warczachowskiego (niestety, dostał czwartą żółtą kartkę w sezonie i nie zagra za tydzień z Unią Tczew) toruńska obrona nie popełniała już do końca błędów. - To był jeden z najtrudniejszych meczów w tym sezonie - mówi trener Piotr Rzepka. - Chwała naszych chłopakom, że nie załamali się po bramce straconej tuż przed przerwą.
(rk)
Źródło: "Nowości"

<<< powrót