Wszystkie Newsy Szukaj Newsa Stare Newsy Zarejestruj się
                    Unia Tczew - Elana Toruń 0:4 (0:3)
Dodano:18 May 2005 15:03
Unia Tczew - Elana Toruń 0:4 (0:3)

Bramki: Warczachowski 9 min (głową). J.Maćkiewicz 10 i 22 min, Maziarz 83 min

Elana:
Kryszak - Melnicki, Woroniecki (77, Malczuk), Kowalski, Warczachowski - Urbański, Maziarz, Świderek (46, Grzędzicki), Grube - J. Maćkiewicz (46, Cieśliński), Nowak (77, Drwięga)

Piłkarze Elany nie dali wczoraj szans broniącej się przed spadkiem Unii Tczew. Na jej boisku wygrali aż 4:0 (3:0). Tylko początek meczu należał do gospodarzy, którzy w pierwszych minutach stworzyli dwie groźne sytuacje. Wicelider tabeli szybko się jednak otrząsnął i w zaledwie 120 sekund zadał dwa ciosy.

Kwadrans marzeń
W 9. min, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Szymona Maziarza, najwyżej w tczewskim polu karnym wyskoczył Robert Warczachowski i głową skierował piłkę do siatki. Kilka chwil później obrońcy Unii podawali futbolówkę między sobą, nie mając za bardzo pomysłu, co z nią zrobić. W końcu do akcji wkroczył Dawid Nowak. Odebrał piłkę Dariuszowi Dudkowi, podał ją do Jarosława Maćkiewicza, który strzelając do pustej siatki dopełnił tylko formalności. Dwanaście minut później było już w zasadzie po meczu. Tym razem Łukasz Grube zabrał futbolówkę Dariuszowi Brzyskiemu i od razu odegrał ją do starszego z Maćkiewiczów. Ten znów miał przed sobą pustą bramkę i zdobył trzeciego gola. - Ten niecały kwadrans zadecydował o dalszych losach spotkania - mówi trener Piotr Rzepka. - Już do końca pierwszej połowy tczewianie nie mogli się pozbierać. My mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, ale brakowało ostatniego podania, aby zamienić część z nich na bramki.
W przerwie toruński trener dokonał dwóch zmian. Na drugą połowę nie wybiegł m.in. Wojciech Świderek, który w przypadku otrzymania żółtej kartki, nie mógłby zagrać w sobotę, przeciwko Lechii. Z tego samego powodu pod koniec meczu boisko opuścił Mariusz Woroniecki. Do 55. min torunianie posiadali sporą przewagę, ale znów brakowało im skuteczności. Kolejny kwadrans należał z kolei do gospodarzy. Byli częściej w posiadaniu piłki, ale poza strzałem w słupek Piotra Sarneckiego, nie zagrozili poważniej bramce Przemysława Kryszaka.
Sygnał na przebudzenie gościom dał Warczachowski, który w 70. min potężnie uderzył z rzutu wolnego. Piłka trafiła jednak w poprzeczkę. - To był chyba najmocniejszy strzał Roberta w sezonie. Poprzeczka trzęsła się jeszcze długo po meczu - żartuje toruński trener. Im bliżej było końca spotkania, tym więcej wybornych okazji marnowali torunianie. Sytuacji sam na sam z bramkarzem Unii nie wykorzystali m.in. Adam Cieśliński i Nowak. Dopiero w 82. min piłka wpadła do tczewskiej bramki. Maziarz popisał się efektowną indywidualną akcją. Ograł jednego rywala, nad kolejnym przerzucił sobie piłkę, a ukoronował ten rajd strzałem do pustej siatki. Teraz Lechia - Cieszę się ze zwycięstwa, choć mogliśmy zdobyć więcej bramek - kończy Piotr Rzepka. - Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na sobotnie spotkanie z Lechią.
(rk)
dodał: Elanowiec
komentarze [0] powrót

nick:
mail: (nie konieczne)

obrazki:

smile wink wassat tongue laughing sad angry crying 

Content Management Powered by CuteNews